MVNO-GSM.PL od początku swojego istnienia dba o rzetelność informacji oraz obiektywne podejście do każdego tematu. Czasami jednak trudno przemilczać niektóre niezaprzeczalne rzeczy, tym bardziej, że testujemy naprawdę mnóstwo usług. Po to właśnie została uruchomiona sekcja „Blogosfera”, na której opisuję rzeczywistość taką, jaką widzę ją ja. Tak też będzie i tym razem. Choć cała historia szczególnie absurdalna nie jest, to jednak warto zwrócić na nią uwagę Czytelników. Dlaczego? Przeczytajcie sami.
W ubiegłym tygodniu postanowiłem zrobić dzieciakom niespodziankę i zainstalowałem im w pokoju ich własny telewizor. Problemem okazała się jednak oferta programowa, a raczej jej brak. W DVB-T oferta skromna, jakość jeszcze skromniejsza, poza tym w naszych gęstych lasach kiepsko z zasięgiem. Postanowiłem więc skusić się na ofertę telewizji na kartę platformy nc+. Rozwiązanie wydawało się idealne. Brak umów, brak zobowiązań, niskie ceny, tani dekoder na własność, ciekawa oferta programowa (m. in. autorskie kanały dziecięce MiniMini+ i teleTOON+). I tak posiadam antenę satelitarną z konwerterem Twin, więc nie było konieczności inwestować w kolejny zestaw antenowy. To było po prostu to, czego szukałem i czego oczekiwałem.
Gdy podjąłem decyzję o zakupie usługi telewizji na kartę platformy nc+ rozpocząłem poszukiwanie zestawu (dekoder i karta). Niestety, w pobliskim autoryzowanym punkcie sprzedaży nc+ nie mają już tej usługi. Rozejrzałem się więc w ofertach salonów RTV/AGD. Oczywiście odpowiednią usługę znalazłem. Zdecydowałem się na dekoder ITI 2850ST. To odnowione dekodery pamiętające jeszcze nieistniejącą już platformę „n”. Koszt 99,90 zł. Zamówiłem przez internet z opcją „odbiór za godzinę”, przyjechałem, odebrałem sprzęt i ucieszony wróciłem do domu. Do tego czasu wszystko było pięknie.
Niestety, już w domu radość zaczęła mnie opuszczać. Okazało się bowiem, że najzwyczajniej w świecie mieliśmy pecha. Po podłączeniu i uruchomieniu się dekodera okazało się, że… nie działa pilot. Jeszcze w pierwszych godzinach incydentalnie działał, ale przestał zupełnie. Byłem pewien, że to pilot, ponieważ jak celowałem nim w aparat w smartfonie, to dioda pilota nie świeciła, a powinna. Myślę sobie spoko, przecież to tylko pilot, na pewno sprawę szybko da się załatwić, nawet pomimo nieciekawej pory (czwartek wieczór, więc zbliżający się weekend). Niestety byłem w błędzie.
W piątek rano korzystając z chwili wolnego czasu zabrałem się za ratowanie sytuacji. Pierwsza myśl – punkt sprzedaży nc+, przecież powinni mieć jakiś pilot na sprzedaż (nie chcę przecież za darmo), jeśli nie dokładnie taki sam, to jakiś inny, ale działający z tym dekoderem. Zakup nowego pilota to znacznie lepsze rozwiązanie niż odsyłanie dekodera na gwarancję i czekanie 2 tygodnie na powrót. Niestety, okazało się, że punkty sprzedaży/obsługi platformy nc+ w ogóle nie zajmują się tą usługą(!). Nie można tam liczyć kompletnie na nic. Pilotów oczywiście też nie mają. To znaczy mają, ale w zestawach z dekoderami, zresztą w usłudze abonamentowej, z umową. Druga myśl – telefon na infolinię. Dzwonię więc, czekam 10 minut w kolejne oczekujących, dodzwaniam się do konsultanta i opowiadam moją historię. Niestety, tu też zupełne umycie rąk. Usłyszałem, że to mój własny dekoder, kupiony bez umowy, itp. Jedyny sposób – zgłoszenie się do sklepu, w którym kupiłem sprzęt, w celu reklamacji lub samodzielne odesłanie go na własny koszt (choć później zwrócony, ale o tym później) do… Wrocławia. To oczywiście wiąże się z oczekiwaniem jakieś 2 tygodnie na rozwiązanie sprawy z głupim pilotem.
Pozostawał jeszcze jeden ratunek – portal aukcyjny. Niestety, było już piątkowe popołudnie, więc kupiony tam na własną rękę pilot otrzymałbym zapewne najwcześniej we wtorek, a znając życie w środę. Nie jest łatwo wytłumaczyć to dzieciom, kto ma dzieci, ten wie o czym mówię. Udało mi się jednak wynegocjować z dzieciakami, żeby dla świętego spokoju odesłać wszystko na gwarancję. Zabrałem się za to jeszcze w piątek.
Okazało się, że aby samodzielnie wysłać dekoder na gwarancję, muszę wejść na stronę wrocławskiej firmy, która się tym zajmuje i wypełnić odpowiedni formularz. Z pozoru proste, prawda? Niestety utknąłem na ostatnim polu – numer dekodera. Na dekoderze są naklejone 3 kody kresowe z trzema różnymi numerami. Wpisuję je – nie wchodzą. Dzwonię więc do serwisu zapytać który i słyszę niepewny głos, że ten drugi. Nie działa, więc dzwonię na infolinię – tu mówią, że ten pierwszy. Okazało się, że owszem – pierwszy, ale trzeba go przepisać bez przerw (spacji). Udało mi się w końcu zrobić zgłoszenie i uzyskać niezbędny specjalny numer zgłoszenia, który miałem napisać na opakowaniu przesyłki oraz liście przewozowym. W poniedziałek (dzisiaj) miał pojawić się kurier po przesyłkę.
W sobotę postanowiłem jednak nie czekać i wziąć sprawy w swoje ręce, wziąłem śrubokręt z myślą naprawy pilota. To nie jest skomplikowane urządzenie, więc o ile uszkodzenie nie jest skrajne (np. połamana płyta), powinno dać się to łatwo naprawić. Tak też się stało. Okazało się, że odłamał się jeden z drucików łączących diodę pilota z płytą główną. Lutownica, 2 minutki i pilot jak nowy. Swoją drogą jestem ciekawy, co powiedziano by na to w serwisie gwarancyjnym. Wszak to uszkodzenie mechaniczne i kto wie, czy nie powiedzieliby, że np. musiał spaść i że teraz odeślą mi wszystko na mój koszt.
Cała sprawa wydaje mi się kuriozalna przede wszystkim z jednego powodu. Okazuje się, że choć kupuje się sprzęt należący do platformy nc+ (tak wprost sugeruje opakowanie), z usługą platformy nc+, choć opłaca się usługę nc+, operator w ogóle nie zajmuje się takimi klientami. Tzn. może nie do końca, można zadzwonić na infolinię, zapytać o płatności, być może nawet zgłosić problemy techniczne z odbiorem kanałów. Ale jeśli chodzi o sprzęt, to „Sorry, taki mamy klimat”, to Pana własny dekoder. Zero wsparcia.
Usługę tę można w pewnym sensie porównać do oferty telewizji mobilnej Cyfrowego Polsatu. Dekodery z tą usługą można było nabyć również w zewnętrznych sklepach, choćby w sieci sklepów Biedronka. Usługa również bez jakichkolwiek umów i zobowiązań, dekoder Cyfrowego Polsatu od razu na własność. Tu jednak podejście było i jest zgoła inne. Wystarczy opłacać tzw. Pakiet Ekstra i można liczyć na szybką pomoc w każdym Autoryzowanym Punkcie Sprzedaży. Choć sama usługa od zawsze działała i działa kulawo, to jednak problemy ze sprzętem rozwiązuje się tu od ręki. Wystarczy wziąć dekoder pod pachę i pójść do punktu Cyfrowego Polsatu – sprzęt zostanie za darmo wymieniony na nowy. A w nc+? Kompletnie żadnej pomocy. Ba, punkty nawet nie fatygują się przyjąć dekodera na gwarancję. Trzeba zrobić to tam, gdzie się kupiło albo wysyłać na własną rękę.
Pół biedy, jeśli ma się gwarancję, wtedy zawsze istnieje możliwość skorzystania z niej i odesłania wadliwego zestawu do naprawy. A jeśli gwarancja minie? Okazuje się wtedy, że jeśli po gwarancji zepsuje się pilot (jak są dzieci w domu, to dzieje się to dość często), to należy go szukać na własną rękę (lub kombinować z jakimś uniwersalnym, który zresztą też trzeba kupić na własną rękę) albo… kupić nowy dekoder.
Okazuje się, że pomimo zakupu dekodera z ofertą na kartę platformy nc+, pomimo stania się klientem tej platformy, w razie problemów ze sprzętem nie można liczyć na pomoc nc+ i szybkie załatwienie tematu. A przykład telewizji mobilnej Cyfrowego Polsatu pokazuje jednak, że jest to możliwe.
Proponuję więc wszystkim poważnie przemyśleć zakup tej usługi w opcji bez umowy, na doładowania.
Zastanawiam się w jaki sposób moja ingerencja w pilot wpływa na gwarancję dekodera. Ale w sumie nie dbam o to. Umowy nie mam, więc jeśli ingerencję w pilot uznają za naruszenie warunków gwarancji całości, to pozostanie mi tylko problem utylizacji tego sprzętu i wyrzuceniem usługi do kosza. Przez moment zastanawiałem się nawet nad przejściem na umowę (to nazywa się chyba usługą MIX?), ale teraz… nie – dziękuję.
***
Wpisy w sekcji „Blog” są prywatnymi opiniami Autora strony.