(OPINIA) Moja Trójka nie wytrzymała wieloletniego mordowania przez polityków i niektórych pracowników
Z reguły na tym blogu nie poruszam tematów politycznych. I zastanawiam się jak to możliwe, że nie da się nie poruszyć takich tematów podczas pisania felietonu o Programie III Polskiego Radia, publicznym nadawcy z Polski? A tak niestety jest. Właśnie dogorywa radio, na którym się wychowałem, ukształtowałem jako człowiek, za które odmrażałem sobie kiedyś – w 2010 roku – tyłek. Ale tu włożę kij w szprychy, bo tak trzeba – jeśli ktoś uważa, że destrukcja Programu III zaczęła się dopiero w 2015 roku, to jest głupcem. Destrukcja zaczęła się znacznie wcześniej. Kiedy? Podczas przemian ustrojowych w 1989 roku. To wtedy politycy postanowili, że media publiczne pozostaną w całości ich własnością. A już na dobre destrukcja ruszyła w XXI wieku.
Program III ma już za sobą wiele trudnych momentów, ja natomiast pamiętam najdokładniej to, co było od mniej więcej 2001 roku i od tego zacznę. Otóż do 2001 roku słuchalność Programu III sukcesywnie się kurczyła. Zaczęto więc wprowadzać coraz to nowe zmiany i wizje – lepsze lub gorsze. Najlepsze jest to, że właśnie wówczas zostałem słuchaczem. To wg mnie wtedy właśnie zaczęła się jednak totalna destrukcja anteny. Tak nie da się budować radia. Aby stworzyć silną radiową markę, trzeba mieć jakąś wizję, długofalową strategię, plan. A w obecnej sytuacji, gdy o stanowiskach w mediach publicznych decydują politycy, którzy przychodzą i odchodzą, tak się po prostu nie da. Co chwilę nowy dyrektor, nowi prezesi i nowa, całkowicie odmienna wizja radia. Porównajcie np. ze sobą wizje radia trzech osób – Witolda Laskowskiego, Magdaleny Jethon i Krzysztofa Skowrońskiego. Były totalnie odmienne. A do tego pracownicy, z których część uważa, że „mnie się po prostu należy”, bo „przecież pracuję tu już 200 lat”. Uważam inaczej. Nikomu się nie należy, radio trzeba robić dla słuchaczy, nie niszowej elity.
Nie będę roztrząsał jednak słuszności/niesłuszności tamtych zmian. Przejdę od razu do 2009 roku. Wówczas dyrektorem Trójki był Jacek Sobala. Wyjątkowo nie moja bajka. Człowiek ten, jak szybko się okazało, w ogóle nie czuł tego radia. I chyba za bardzo się nim nie interesował. Pilnował tylko, żeby nie zabrakło publicystyki i to takiej o narracji… wiadomo jakiej. Reszta chyba za bardzo go nie obchodziła. Szybko wzburzyło to pracowników, słuchaczy, w tym i mnie. W 2010 roku zaczęły się protesty. Wówczas poczułem, że to może być ten moment. Była energia, była moc, była determinacja. Włączyłem się w tę walkę.
O co chodziło w tych protestach?
No właśnie – o co chodziło protestującym słuchaczom i dziennikarzom? Wydawało mi się, że o to samo, co mi i o to, o czym mówiono. Mówiono przede wszystkim o trzech rzeczach:
- Odpolitycznieniu mediów publicznych
- Uregulowaniu finansowania mediów publicznych
- Transparentnym konkursie na stanowiska władz mediów publicznych, w tym na fotel dyrektora Trójki
Obserwując jednak to wszystko z bliska doszedłem szybko to wniosku, że chyba jednak nie o to chodzi. Protesty posłużyły bardziej do wystrugania politycznej pałki na politycznych przeciwników. Nad czym bardzo ubolewałem wzięło w tym udział wielu protestujących. Zresztą duża część z tych protestujących w ogóle nie była słuchaczami, co widać było po rozmowach z nimi. Ot przyszli, bo zadyma, bo PiS, bo Kaczyński. Polityczne narracje, pajacowanie z Gazetą Polską w ręku, itp. To nie moja bajka. Ale mimo wszystko walczyłem dalej. Gdy jednak udało się już pozbyć Jacka Sobalę, szybko zrozumiałem, że moje obawy okazały się słusznie. Na fotel dyrektora Trójki wróciła ponownie Magda Jethon. Dokładnie to była wówczas p.o. dyrektora. Konkurs? Jaki tam konkurs?! Takich jak ja, pytających, co dalej, było początkowo sporo. Finansowanie? A dajcie spokój, reklamami odbijemy. Ale niestety nic to nie dało – Magda Jethon szybko została – ukradkiem – oficjalnie nowym dyrektorem, przyjmując nominację z rąk – a jakże – polityków. Na początku próbowałem ostrzegać, że to się może w przyszłości źle skończyć. Zresztą nie tylko ja. Nie słuchano nas, zaś ja szybko usłyszałem, że zachowuję się jak… bolszewik. Wówczas dałem sobie spokój. Zrozumiałem, że chodziło teraz już wyłącznie o święty spokój.
No i nadszedł rok 2020, kiedy wszystko szlag trafił. A co najlepsze z powodu jakże błahej rzeczy – słabej muzycznie (przynajmniej moim zdaniem) piosenki Kazika, wyglądającej na nakręconą niskobudżetowo, z powodu akcji „Zostań w domu”, w garażu.
I w ten oto sposób Kazik rozwalił moje radio. Oczywiście żartuję. Jak widzę to ja? Wszystko dla mnie wygląda na to, że ktoś nadgorliwie postanowił nakręcić serial pt.„Zróbcie coś z tym Kazikiem”. Może chodziło o zrobienie platynowej płyty? Otóż owa piosenka Kazika „Twój ból jest lepszy niż mój” wygrała piątkowe notowanie 1998. Listy Przebojów Trójki. I się zaczęło. Ktoś prawdopodobnie postanowił, już po notowaniu, chwycić za cep w epoce nowoczesnych kombajnów oraz urządzeń i w ten sposób młócić zboże. Genialnie postanowiono zdjąć utwór z anteny. Zablokowano stronę internetową listy, pousuwano na portalu Polskiego Radia informacje o zwycięzcy plebiscytu słuchaczy Trójki, wysyłano jakieś SMS-y do dyrektora muzycznego Piotra Metza o 3:00 w nocy. Cyrk. Potem był jeszcze większy cyrk. Najwidoczniej zdesperowane władze radia postanowiły ruszyć z narracją o fałszerstwie notowania, robiąc publicznie z Marka Niedźwieckiego i jego współpracowników oszustów, dokonujących – zdaniem Pana Przewodniczącego Rady Mediów Narodowych Krzysztofa Czabańskiego – „szalbierstwa”. Wszystko jednak rozpędzało się dalej – Tomaldo Banjo, korupcja i łapówki, ustawianie listy, aż po współpracę z SB i lustrację. I mleko się wylało. Jak można było się spodziewać nie wytrzymał tego zespół Trójki, który w ciągu kilkudziesięciu godzin się rozpadł, do tego stopnia, że nie było komu poprowadzić wczorajszej sztandarowej audycji Zapraszamy do Trójki. I w zasadzie mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że nie ma już mojego radia.
Ale mnie szokuje jeszcze jedna rzecz. Mamy rok 2020, od protestów z 2010 roku minęło już przeszło 10 lat. Co zatem z tym słynnym odpolitycznieniem mediów publicznych? Z Trójki odeszła armia redaktorów i pracowników. Część z nich udziela się w mediach, lub przynajmniej na portalach społecznościowych. Przyglądam się ich aktywności tam i nasuwa się pytanie – co z tym odpolitycznieniem? Ilu z nich o tym teraz wspomina? To do Was pytanie, drodzy Redaktorzy – przede wszystkim do Pani, Pani Jethon. I do wielu innych, którzy przez polityków musieli (lub chcieli) odejść. O co dzisiaj tak naprawdę chodzi? O zastąpienie jednych drugimi? O wasz własny interes i stabilizację? Dlaczego nie wraca dzisiaj dyskusja o odpolitycznieniu mediów publicznych? Czas na to wręcz doskonały. Zyskuję powoli jeszcze większe przekonanie, że wielu z Was dba przede wszystkim o swój własny interes, a nie o dobro Trójki i mediów publicznych ogólnie.
Na Boga – nie da się uzdrowić tego miejsca bez jego całkowitego odpolitycznienia! I nie przemawia do mnie podnoszony w takich chwilach argument „nie da się”. Owszem, da się. Ale o to chyba nikt dzisiaj nie pyta. Jest tylko „zły PiS przyszedł i rozwalił nam nasz dom”. Wasz? Nie tylko – również dom wielu słuchaczy, o różnych poglądach.
Dopóki protesty słuchaczy i części dziennikarzy nie przestaną mieć podtekstu politycznego, nic się nie zmieni. Dopóki jacykolwiek politycy nie zaczną być wygwizdywani podczas prób lansowania się na protestach słuchaczy Trójki, destrukcja będzie postępować. Do zepsucia wbrew pozorom jest jeszcze całkiem sporo. Czytam dzisiaj, że jeden z ważniejszych polityków organizuje demonstrację w obronie Trójki. Monty Python – polityk protestuje przeciwko niszczeniu radia przez polityków. I z całą pewnością wielu osobom – słuchaczom jak i byłym pracownikom Trójki – nie będzie to przeszkadzało. Ważne, że dym będzie.
Drodzy Słuchacze – protestując w obronie Trójki nie dajcie się wykorzystywać politykom i niektórym mediom. Zostaniecie wykorzystani i porzuceni, gdy już przestaniecie być potrzebni. Przeganiajcie z protestów polityków bez względu na to, kogo reprezentują. Domagajcie się usunięcia polityków z mediów publicznych. Wszystkich. Zadawajcie byłym pracownikom Trójki pytania o reformę mediów publicznych, o receptę na ich uzdrowienie i odpolitycznienie. Myślcie samodzielnie i wyciągajcie wnioski. Nie bierzcie udziału w projektach i wydarzeniach, które Trójce jeszcze bardziej szkodzą. Powie Wam tak naprawdę spora grupa osób, pamiętająca doskonale wydarzenia z 2010 roku.
Ponieważ wszystko zaczęło się od Kazika, umieszczę we wpisie jego kawałek (dokładnie to kawałek zespołu KULT). Ale nie ten, który spowodował przypadkiem, przez czyjąś bezmyślność i nadgorliwość, koniec Trójki. Mam lepszy, bardziej odzwierciedlający to, o co w tym całym bajzlu chodzi.
Tak ok 2015 roku to już naprawdę się zaczęło zamieszanie i media publiczne stały się narzędziem propagandy w rękach polityków.
Od momentu kiedy prezesem TVP został Kurski to od tamtego momentu się zaczęło całe zamieszanie.
Wtedy nagle się pokłócili z WOŚP.